niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 6



czytasz=komentujesz, dla Ciebie to tylko kilka sekund, a dla mnie ogromna motywacja

 
Tańczyłam z Zaynem przez  2 piosenki, jedną zatańczyłam z Louisem. Znowu z Zaynem. On tak strasznie dobrze tańczy, dużo lepiej od Louisa. Zauważyłam, że Harry wrócił na kanapy, widziałam z daleka, że był tam tylko on i jego przylepka. Pewnie  wszyscy poszli tańczyć. Patrzył w moim kierunku co chwilę, ale szczerze to miałam gdzieś. Puścili wolną piosenkę i już miałam odejść, ale brunet przyciągnął mnie za biodra zmniejszając między nami dystans.
-Jeszcze jedna piosenka- Zayn wyszeptał seksownym głosem do mojego ucha kładąc swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Cały czas trzymał ręce na moich biodrach. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Nawet nie jest tak źle, mogłabym powiedzieć, że jest fajnie. Piosenka się skończyła
-Odbijamy- powiedział jakiś mężczyzna za mną i już był przede mną, a Zayn gdzieś zniknął wśród tańczących.
Poczułam od niego alkohol. Nie był najbrzydszy, ale urodą nie grzeszył. Miał kilka tatuaży i kolczyk w prawym uchu i był strasznie napakowany. Nie chcę z nim tańczyć.
- Chcę, żebyś poruszała się dla mnie tak jak dla tamtego chłopaka- wymamrotał mojej szyi.
Zignorowałam go. Po prostu odwróciłam się i postanowiłam, pójść do kuchni, aby napić się czegoś, ale złapał mnie bardzo mocno za nadgarstek i przy ciągnął bliżej siebie. Jęknęłam z bólu.
-Powiedziałem coś kotku, no chyba, że jeśli nie chcesz być posłuszna, pójdziemy na górę- cholera, czy chodziło mu o to o czym myślę?...Tak, to z pewnością. Ale czy naprawdę by mi to zrobił. Wszystkie moje mięśnie napięły się. Kurwa. Co jeśli on, mówi serio.
Położył dłonie na moich biodrach, tak jak Zayn, tylko o wiele mocniej na nie naciskał, jakby chciał je zmiażdżyć. Kolejny raz jęknęłam. To strasznie boli. Obrócił mnie i przycisnął do siebie moje biodra. Poczułam z tyłu jego wypukłość. Naśladował ruchy bruneta, ale zupełnie mu się to nie udawało. Czy on nie ma słuchu? Nawet tańczył nie do rytmu.
-Ruszaj się kochanie- warknął szepcząc. Przeszły mnie ciarki.
Postanowiłam nie ryzykować. Powoli i nieśmiało zaczęłam ruszać biodrami. Wyobraziłam sobie, że za mną stoi Mati,... no dobra nie jego sobie wyobraziłam...
-Dalej kochanie-nacisnął na mój tyłek jeszcze bardziej. Zmusiłam się do pewniejszych ruchów. To tylko taniec. Tylko taniec. Zaczęłam poruszać najlepiej jak umiałam. Zakręciłam tyłkiem ocierając się o jego kroczę, poczułam jak twardnieje, wróciłam do wcześniejszych ruchów
-Oh-jęknął. Ble.- kochanie zrób to jeszcze raz- powtórzyłam ruch- kurwa!- oderwał się ode mnie i znowu złapał za nadgarstek, próbowałam go wyrwać z jego uścisku, a on zacieśnił go jeszcze bardziej. Prowadził mnie gdzieś. Przestraszyłam się kiedy zauważyłam, że kieruje się w kierunku schodów. Zaczęłam stawiać coraz większy opór. Krzyczałam. Błagałam, żeby dał mi spokój. Ale on nic sobie z tego nie robił. Trzymanie barierki na schodach nic nie dało i tak szybko sobie ze mnę poradził. Na górze brutalnie popchnął mnie na ścianę. Krzyknęłam z bólu.
-Proszę- błagałam- powiedziałeś, że jeśli z tabą zatańczę nie zrobisz tego.
- Powiedziałem, że jeśli nie chcesz być posłuszna, pójdziemy na górę, nie powiedziałem, że jeśli będziesz posłuszna, nie pójdziemy na górę. Trzeba było mnie nie prowokować- że kurwa co on powiedział?
Uderzyłam go w policzek z całej mojej siły. Jego głowa odchyliła się. Był zły. Złapał mnie za włosy. Jęknęłam. Pociągnął za nie odciągając moją głowę od ściany, po to aby znów z siłą przygwoździć ją do niej. Samotna łza spłynęła po moim policzku. To tak strasznie bolało.
-Nie waż się zrobić tego jeszcze raz-warknął. Na jego policzku widoczny był czerwony ślad- A teraz się zabawimy- mruknął- Wiem, że tego pragniesz- Pociągnął mnie w stronę pierwszych drzwi.
-Zostaw ją- usłyszałam czyjś głos- Powiedziałem coś kurwa!
Puścił mnie. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka, chłopaka, do którego należał głos, chłopaka, który tak bardzo mnie nienawidzi, chłopaka z lokami, chłopaka, któremu jestem wdzięczna, chłopaka o imieniu Harry. Odsunęłam się, na bezpieczną odległość. Harry chwycił tego drugiego za koszulkę i uderzył nim w ścianę.
-Stary, chcieliśmy się tylko zabawić- ledwo wystękał.
-Nigdy więcej jej nie dotykaj- wysyczał i uderzył go pięścią w twarz.
Powtórzył to 2 razy. Nie mogłam na to patrzeć. Z nosa chłopaka przyciśniętego do ściany zaczęła sączyć się krew. Harry chyba jak zauważył, że się boję, puścił go, a ten zsunął się po ścianie i bezsilny opadł na podłogę.
Cała się trzęsłam. Co by było gdyby Harry się nie zjawił i nie uratował. Co by było gdyby ten mężczyzna... Czy on chciał mnie... zgwałcić.
-Dziękuję- powiedziałam bezgłośnie, bo inaczej nie byłam w stanie. Byłam oszołomiona kiedy dotarło do mojego mózgu z dużym opóźnieniem co właśnie się stało.
Ominęłam Harry’ego i zbiegłam po schodach. Chciałabym mu jakoś podziękować za uratowanie mnie i jednocześnie uderzyć za byciem takim dupkiem tam wtedy na kanapach. Obronił mnie rozumiem, jest człowiekiem, ale wydawało mi się przez chwilę, że kiedy rozprawiał się z tamtym gościem, zależało mu na mnie. W małej cząstce, zależało, tak mi się wydawało... To głupie.
Kiedy mój mózg otrzymał wiadomość (znów z opóźnieniem), że stoję już przed budynkiem, zauważyłam taksówkę. Idealnie. Dałam znak taksówkarzowi, żeby się zatrzymał. Wsiadłam, pociągnęłam za drzwi w celu zamknięcia ich. Zanim się zamknęły usłyszałam jak ktoś mnie woła. „Tina! Czekaj”. Czego on ode mnie chce? I czy to wgl on? Głupio, że zostawiam Abi. Co pomyśli? Może będzie mnie szukała. A może Harry jej powie. Kurde. Może napiszę SMSa. A co jeśli nie przeczyta. Zadzwonić? Nie znając ją nie odbierze. Nie mam telefonu. Gdzie on jest?
-Dokąd to panienka chce jechać?- przerwał moje myśli, miłym głosem, starszy taksówkarz, a ja podałam mu adres.

Zapłaciłam mu i wysiadłam. Zobaczyłam czarny samochód...(chciałam podać markę, ale zapomniałam, że się nie znam) a w nim... Harry’ego. Szłam coraz szybciej. Kiedy weszłam do budynku wręcz pobiegłam. Byłam już blisko.
-Cholera, Tina stój!- wyprzedził mnie dosłownie przed drzwiami i zatrzymał- Czemu przede mną uciekasz.



Wyrobiłam się. A i nie będę dodawała nowego rozdziału przez ponad tydzień, bo wyjeżdżam na nurkowanie, a w Polsce będę dopiero w następną środę. Jak tam podoba się wam ten rozdział? Proszę komentujcie. I BEG

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 5


czytasz=komentujesz, dla Ciebie to tylko kilka sekund, a dla mnie ogromna motywacja

Weszłam i poczułam mocną muzykę i zapach alkoholu. Nie czułam się dobrze, ale lepsze to niż siedzenie w pokoju, sama, nic nie robiąc,... Abi złapała mnie za rękę i prowadziła gdzieś. Zaraz za nami szedł Niall. Przeciskaliśmy się między spoconymi ciałami. Fu. Po chwili ujrzałam wszystkich przyjaciół Abi (i dwie nieznane mi dziewczyny,) siedzących na kanapach na tarasie. Jedna siedziała wtulona w Harry’ego, (poczułam się lepiej kiedy ją zobaczyłam, bo była dużo bardziej skąpo ubrana ode mnie) a druga siedziała między Harrym i szatynem, którego imienia nie pamiętam... Louisem! Uśmiechnęli się do nas. Niall przywitał się z chłopakami. Było tu trochę ciszej i mniej ludzi niż w środku.
-To jest Eleonor (ta przy Louisie) a to Lola. Dziewczyny to jest Tina- po raz drugi Abi zajęła się przedstawianiem.
-Hej- uśmiechnęłam się do nich.
-Hej. Miło Cię poznać- powiedziała Eleonor-siadaj klepnęła miejsce obok siebie, przy Harrym,- Jesteś taka śliczna- dodała.
-Chciałabym się z tobą zgodzić- odezwała się Lola. Hahaha co ona chciała udowodnić, mówiąc to.
-Ty również- odpowiedziałam El ignorując Lolę i usiadłam na kanapie.
-Pójdę po coś do picia, kto chce?- zapytał Niall, a wszyscy zaczęli zamawiać jakieś drinki- Tina a ty coś chcesz?
-Nie, dzięki.
-Po co ją tu przyprowadziłaś?- rzucił do Abi Harry, kiedy jego dziewczyna poszła do łazienki. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
-Bo jest moją przyjaciółką- posłała mu groźne spojrzenie- a to przeszkadza chyba tylko tobie-powiedziała przez zaciśnięte zęby, ona broni mnie przed swoim przyjacielem.
-Nikt jej tu nie chce- stwierdził spokojnie. Dlaczego to mówił. Jak zwykle mam jakiś tekst to teraz pustka w mojej głowi, wszystko co bym powiedziała, byłoby głupie. I nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się przykro kiedy to powiedział, a powinnam mieć to gdzieś.
-Właściwie to ja chciałbym ją lepiej poznać-oznajmił Zayn lekko uśmiechnęłam się do niego dziękując mu.
-Ja też- Louis
-A ja ją już lubię- dołączyła
-Więc jak mówiłam to przeszkadza tylko tobie, a no tak zapomniałam o zazdrosnej Loli-parsknęła, a ja ugryzłam policzek, żeby się nie roześmiać. Mięśnie Harry’ego się napięły.
-Co ty powiedziałaś- warknął
-Przyszedłem!- przerwał radosny Niall- Sory, że tak wolno, ale byłoby szybciej i łatwiej jakbyście pomogli mi to nieść. Musiałem się wracać, bo wszystko mi się wylało, ale na szczęście nie na mnie... tylko na jakiegoś chłopaka- mówił.
Harry był obrażony i zdenerwowany. Jego palce na przemian stukały o kolano. Mały, serdeczny, środkowy, wskazujący, kciuk i od nowa. Niall rozdał wszystkim ich napoje, a na końcu podszedł do mnie i podał szklankę.
-Wziąłem dla ciebie Fante, chciałem wziąć Cole, ale nie...
-Dziękuję. To dobrze, nie lubię Coli- przerwałam blondynowi, a ten spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Jak można nie lubić Coli?- zapytał sam siebie- a właśnie dasz mi swój numer, bo...
-Dlaczego wszyscy kurwa dla niej tacy jesteście- wybuchnął wstał i zaczął iść- zakochaliście się?- zakpił za nim zniknął w tłumie.
-A temu co?- zapytał oszołomiony Niall. A tak wgl. gdzie Louis i El?
-To co zawsze- westchnął Zayn- Pójdziesz ze mną zatańczyć Tina?- zapytał ze ślicznym uśmiechem na ustach.
-Tak, jasne- i objął mnie kładąc swoją rękę na mojej tali.
-Ale miałaś dać mi numer!- blondyn „obraził się” i usiadł koło Abi z założonymi rękami.
-Da Ci później, teraz jest zajęta- roześmiał się, idąc razem ze mną w kierunku wejścia.

Kompletnie nie wiedziałam co się ma stać na tej imprezie, a dziś złapała mnie taka wena i może dodam w niedziele rozdział, bo już mam pomysł na następny rozdział, wspominałam, że napisałam kilka bardzo dopracowanych rozdziałów, ale jeszcze na nie poczekacie, bo to będzie conajmniej 15 rozdział.

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 4


czytasz=komentujesz, dla Ciebie to tylko kilka sekund, a dla mnie ogromna motywacja                                             

***Tina POV***
Podczas mycia zębów dotarło do mnie, że nie mam co dziś robić. Najchętniej spędziłabym ten czas z Abi, ale ona chyba woli swoich przyjaciół, no trudno się dziwić. Pomyślałam o Liamie... nie, nie chcę mu zawracać głowy. Bez przesady on był po prostu miły. Nie jest to przyjaźń. Wyplułam pastę i opłukałam buzię. Nadal byłam tylko ja w łazience, bo była dopiero 8.00, całe szczęście. Poszłam do pokoju zarzucić  na siebie jakąś luźną koszulkę i szare dresy ze ściągaczami. Włosy spięłam w niedbały koczek. Przypomniało mi się, że zostawiłam szczoteczkę w łazience, więc wróciłam po nią. Podczas drogi myślałam jak teraz będzie. Tu w Londynie. Otworzyłam drzwi do damsko-męskiej łazienki z prysznicami i umywalkami i wpatrując się w swoje stopy, weszłam. Ups. Wpadłam na kogoś. Odskoczyłam lekko w tył. Okazało się, że był to Harry.
-Przepraszam- wyglądałam jak skruszony pies ze spuszczonym ogonem, kiedy wie, że zrobił coś złego.
-Uważaj jak leziesz-powiedział głosem, którego nie umiałam rozszyfrować. Jejku, ja na ciebie tylko wpadłam, powiedziałam przepraszam, prawda? Lekko popchnął mnie do tyłu, by móc przejść i poszedł sobie. Poczułam zimno gdzieś w głębi mnie. Poszedł sobie bez żadnych gierek? Dziwne, nie tego się spodziewałam. Może zrozumiał, że go nie lubię. Taa... możliwe.
 ***
-Gdzie byłaś?- zapytała rozczochrana, zaspana, leżąca na kanapie dziewczyna, przykryta kocem, przełączając co chwilę program.
-Myłam zęby- uśmiechnęłam się do niej, odłożyłam szczoteczkę do mojej kosmetyczki i usiadłam obok niej.
-Przepraszam- odezwała się po dłuższej chwili – za wczoraj- dodała kiedy zauważyła, że nie wiem o co chodzi.
-Co? Za co?- zdziwiłam się. Nie wiedziałam dlaczego przeprasza. Może o czymś nie wiem. Mam się bać?
-Za to, że poszłam tam z tobą do nich- zaczęła wyjaśniać- Zmieniłaś się, kiedyś byłaś taka...ostra? Nie czułaś się w przy nich dobrze, mogłam to przewidzieć. Sory.
-Wcale, nie, to nieprawda, że czułam się przy nich źle, tylko...- i ten moment gdy nie masz pomysłu na kłamstwo, a już zaczęłaś- myślałam... nad tym... jak teraz będzie... tutaj... bez znajomych i bez rodziców- próbowałam brzmieć normalnie i wiarygodnie co chwilę domyślając coś.
-Bez rodziców?- zakpiła- Nie- zaśmiała się- Nie, tak to się na pewno nie zmieniłaś- powiedziała przekonana i bardziej poważna- nie, nie wierze- kręciła przecząco głową.
-Ta to dobrze, bo ja też nie wierze, że to powiedziałam-roześmiałam się.
-Idziesz dziś na imprezę, w takim razie?- zapytała dziewczyna i zatrzepotała rzęsami kilka razy.
-Dzisiaj?- zdziwiłam się- Przecież już jutro są zajęcia- myślałam, że już mnie ominęła impreza (i cieszyłam się z tego), bo normalnie robi się ją w sobotę.
-Ta, ale mieliśmy, problemy ze zrobieniem jej nie było miejsca i tak dalej- narzekała- To pójdziesz ze mną?
-No nie wiem- nie byłam pewna, rzygam już tym wszystkim, imprezami, tatuażami, tymi wszystkimi pierścionkami, narkotykami,... to mi przypomina tamto, to co było kiedyś, wspomnienia, które tak bardzo od siebie odpycham.
-Proszę. Nie będzie tak jak kiedyś, obiecuję, jeśli właśnie dlatego nie chcesz iść- Cholera. Czy ona potrafi czytać w myślach- I nie musimy być tam długo, kiedy zechcesz wrócim ok.?- tak ona potrafi czytać w myślach, no nic i tak nie będę miała zrobić co z tym czasem, przekonała mnie. Mogę pójść w sumie na tą... nie, nie mogę, jak mogłam o tym nie pomyśleć.
-Wiesz, miałam już się zgodzić, ale nie mam w co się ubrać- jęknęłam.
-Super!- pisnęła. Stop, co? Czy ona mnie nie usłyszała, nie pójdę tam. Nie ja jej nigdy nie zrozumiem- Znajdziesz coś u mnie? Czy może chcesz pójść ze mną na zakupy- wyszczerzyła zęby.
-Abi, nie wzięłam kasy na takie rzeczy, nie wystarczy mi na potrzebne rzeczy- skrzywiłam się.
-Oj, słonko byłam Ci to winna, pamiętasz?- przewróciła z uśmiechem oczami, a mi przypomniało mi się jak chodziłam z nią od sklepu do sklepu szukając czegoś dla niej, ale jednak nie dobrze bym się czuła jak by mi coś kupiła.
-Uh no dobrze- westchnęłam.
-Jeej! Nie mogę się doczekać.
-Ale jak znajdę pracę oddam Ci wszystko- obiecałam.
-nie.- powiedziała, krótko i stanowczo. Ugh.. tak ona była taka zawsze.

***
-Wracajmy, na pewno niczego tu nie znajdziemy, chodzimy po tych sklepach już 3 godziny za jedną sukienką lub czym kol wiek co by się nadało- wystękałam. Nogi mnie bolały strasznie. Mogłam założyć wygodniejsze buty. W pewnej chwili Abi pociągnęła mnie za rękę biegnąc. Byłam zmuszona do biegu zaraz za nią. Weszłyśmy do jakiegoś sklepu.
-Pokaż to cudo, które ujrzałaś- powiedziałam z leciutką zadyszką.
-Chodź- pociągnęła mnie w głąb sklepu, przepychała się przez stojaki z wieszakami i różne półki. Zastanawiam się jak ona to ujrzała z stamtąd. Przeciskałam się pośród ton ubrań zaraz za dziewczyną. Wskazała zestaw na manekinie i zaczęła szukać tych rzeczy, w moim rozmiarze, nie daleko.. Wow. To jest takie... odważne i wyzywające. To sukienka jeśli można to tak nazwać. Według mnie to zwykły top przyklejony do czarnej, krótkiej spódniczki. Ale nie powiem, że jest to brzydkie. Ale...
-Masz- rzuciła we mnie ubraniem- przymierz- uśmiechnęła się.
Poszłam do przymierzalni i przymierzyłam. Chyba leżało dobrze, ale... nie jestem przekonana.

***
Rozłożyłam rzeczy na dywanie pomiędzy łóżkami, bo na obydwu leżały ogromne sterty ubrań, które miała założyć Abi, ale jednak nie. Na szczęście wybrała już odpowiednią sukienkę, która była nawet trochę podobna do mojej. Wybrałam czarne buty na wysokim obcasie. Założyłam ubrania i jeszcze raz popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Włosy spięte były w spokojnego koka, pasującego do kreacji. Na oczach miałam nałożone trochę więcej eyelineru niż zazwyczaj, a rzęsy były mocniej pomalowane maskarą. Abi chciała pomalować mi jeszcze czymś usta, ale nie pozwoliłam. I tak jest już odważnie, a naturalne usta nieco to uspokajają.


                     
Poczekałam jeszcze chwilę na Abi, która wyglądała olśniewająco.
Kiedy wyszłyśmy z budynku, czekał już jakiś samochód. Wysiadł z niego blondyn.
-Cześć dziewczyny- przytulił nas obie na raz. Rozśmieszyło mnie to.
-Hej Niall- powiedziałam kiedy już puścił.
-Zapamiętałaś- stwierdził zdziwiony, a ja uśmiechnęłam się do niego- A tak wgl, to wyglądacie prześlicznie- promieniował radością- szkoda, że obie jesteście zajęte-westchnął.
-Dzięki, ty też wyglądasz nieźle- skomentowałam i popatrzyłam na Abi pytającym wzrokiem, nigdy mi nie mówiła, że ma kogoś.
-Później Ci powiem- mruknęła.
Niall otworzył nam drzwi po czym sam wsiadł do czarnego... nie znam się na autach. Zupełna pustka. Nic. A więc wsiadł do czarnego ładnego sportowego samochodu i pojechaliśmy. Jest dopiero 20.30 więc pewnie się dopiero rozkręca.




Jej ale mam fajne pomysły na za 5 rozdziałów xD