wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 3

czytasz=komentujesz, dla Ciebie to tylko kilka sekund, a dla mnie ogromna motywacja



UWAGA!!!!!
Przeczytaj notatkę pod rozdziałem

***Tina POV***
-Nie masz klucza kotku?- aham czyli ten ktoś to Harry. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale próbowałam nie zwracać na to uwagi. Zresztą ta głupia gierka jest naprawdę wciągająca, co pomagało mi w nie zwracani na chłopaka uwagi. Trzeba przelatywać ptaszkiem pomiędzy rurami i nie można ich dotknąć, bo jeśli się to zrobi ptaszek upada i umiera z otwartymi oczami i „poker fejsem”. Ale wróćmy do realu i pytania posiadacza burzy przepięknych loków.
-Bo mi go nie dałeś- powiedziałam obojętnie z nutką irytacji. Kątem oka zobaczyłam, że prawy kącik jego ust podnosi się nieco do góry, a jego oczy nadal spoczywają na mojej twarzy. Nie odrywałam oczu od średniej wielkości mocno porysowanego, z pęknięciem w lewym dolnym rogu ekranu. Cholera. Znów te „Game Over” no ale zdobyłam chociaż w końcu ten złoty medal.
-Ty nie oddałaś mi mojego- obronił się. W sumie to ma rację. Nie zastanawiając się pociągnęłam jedną ręką za ramiączko torebki, przyciągając ją w ten sposób, a drugą zaczęłam nową rundę pierwszej gry na moim telefonie. Zaczęłam namacywać klucz we wnętrzu torebki, szybko go znalazłam, bo nie noszę przy sobie strasznie dużo jakiś zbędnych klamotów. Rzuciłam nim w jego stronę. Nie usłyszałam żeby spadł, więc musiał go złapać. Jaki refleks.
-Teraz ty powinieneś dać mi mój klucz, odejść ode mnie nie denerwując mnie, ja będę mogła w spokoju pójść do mojego pokoju kiedy skończę tą rundę- podałam mu instrukcję, ponieważ już kilka minut czekam od kiedy oddałam mu klucz na to samo z jego strony, ale widzę, że nie zastosuję się do instrukcji na nie denerwowanie mnie.
W tej chwili poczułam jak mój Samsung wysuwa się z ręki, ale nie upada, bo sprawcą wysunięcia mi go z ręki jest właśnie Harry.
-Kochanie...- nie dokończył, ponieważ ktoś czyli ja przerwał mu.
-Nie nazywaj mnie tak- parsknęłam. Błyskawicznie wyciągnęłam rękę w kierunku mojego telefonu w celu wytrącenia go z dużej dłoni Stylesa, na której zauważyłam wytatuowany krzyżyk, to chyba jedyny tatuaż, który podobał mi się, ale jak już mówiłam: jaki refleks. Moja próba na odzyskanie telefonu nie powiodła się.
-A więc słonko widzę, że się uzależniłaś, więc robię to dla twojego dobra- uśmiechnął się. Spokojnie Tina, on po prostu zabrał Ci telefon i mówi, że to dla twojego dobra. Zamknęłam oczy i wypuściłam z siebie powietrze w celu rozluźnienia się i uspokojenia na tyle na ile jest to możliwe.
-Co robisz- usłyszałam spokojny głos. Niech się jeszcze pyta. Jestem wściekła jak on mógł mi zabrać telefon, mówiąc, że się uzależniłam i przypominam on nadal nie oddał mi klucza. On robi to specjalnie, on specjalnie chce mnie tak denerwować. A mówili mi, że jestem w tym mistrzem, czyli nigdy nie spotkali go. Jeśli będę dłużej przebywała w towarzystwie jego i jego przyjaciół, ale szczególnie jego to niedługo wyląduję w psychiatryku.
-Liczę do dziesięciu, ale to nie pomaga- warknęłam przez zęby. Był zdziwiony moim zachowaniem. Pewnie inni ludzie się go boją, w sumie to i ja się go bałam, ale teraz jestem wściekła. On uważa, że może wszystko. Zadurzony w sobie dupek- Daj-mi-ten-klucz- robiłam przerwy pomiędzy słowami nadal z zaciśniętymi zębami. Nie chciałam zdzierać sobie gardła, ale zdaję mi się, że coś jednak tak się stanie.
-Słonko, spo..-przerwałam mu moim "ugh" po czym kontynuował- spokojnie. Nie denerwuj się tak. Chodź otworzę Ci te drzwi i może oddam telefon... ale muszę jeszcze pomyśleć co otrzymam w zamian- powiedział z leniwym uśmiechem oczami wpatrującymi się w moje usta i myślami gdzieś daleko, daleko. Nienawidzę tego, kiedy jest taki pewny i taki, to mnie tak strasznie denerwuje. Zresztą jak można zabrać prawie nieznanej osobie telefon i chcieć coś w zamian za oddanie go?
-Co kurwa?!!!- wybuchłam- Zabrałeś mi od tak telefon i mówisz mi, że musisz pomyśleć co chcesz w zamian?! Jesteś chory- krzyknęłam, a ten chwycił mnie i dość mocno ścisnął moje nadgarstki, w celu uspokojenia mnie. Co on sobie wyobraża- Puść mnie i daj mi te cholerne klucze- wysyczałam mu w twarz.
-Trochę ciszej, ok?- Chłopak jak gdyby nigdy nic luźno spuścił swoje ręce wzdłuż ciała i wstał z lekko zniszczonej i starej kanapy. Jego zielone tęczówki stały się nieco ciemniejsze. Nie umiałam niczego przeczytać z jego twarzy. Próbowałam to rozwikłać- Zamierzasz tutaj siedzieć tak jeszcze długo?- burknął.
-No wiesz chyba tak..- udawałam nie pewną- bo nie mam wyboru- fuknęłam- muszę poczekać na Abi, bo nie mam ani kluczy, ani telefonu by do niej zadzwonić- rzuciłam nie zbyt miłym tonem.
-Chodź- kiwnął głową w stronę moich drzwi jak gdyby nic. Powędrowałam za nim, bo nie miałam innego wyboru.
-Pan łaskawy postanowił mnie wpuścić do mojego pokoju- mruknęłam do siebie, nie chciałam, żeby to usłyszał i nie chciałam się z nim kłócić. Przed drzwiami wystawiłam rękę, aby podał mi klucze, ale on zamiast tego włożył jeden do drzwi i przekręcił. Oparłam się o ścianę plecami. Oddał telefon. Wyciągnął z drzwi klucz z drugim takim samym. Wyjął jeden z nich z tego kółeczka i schował go do tylniej kieszeni jego spodni, a drugi dał mi. No przynajmniej tyle. 
-Pan łaskawy pozwoli sobie zostawić jeden klucz no i jeszcze zostawić to- mruknął. Złapał mnie za nadgarstki i nadal trzymając położył je na ścianie na wysokości mojej głowy. Kiedy złożył kilka pocałunków od samego dołu mojej szyi aż do ucha mój oddech stał się nie równy i płytki, a serce mało mi nie wyskoczyło. Jestem prawie pewna, że Harry to słyszy. Dziwne jest jak moje ciało reaguje na jego dotyk. Dziwne uczucie... strach i jednocześnie podniecenie.
-Wiem, że Ci się to podoba- wyszeptał do mojego ucha i znowu zaczął całować. Wydałam z siebie ciche jęknięcie kiedy boleśnie ugryzł skórę na zakończeniu mojej szyi, aby po chwili ją zassać i złagodzić ból liźnięciem i kilkoma cmoknięciami. Znowu zassał skórę, by dokończyć robienie malinki. Cały czas stałam jak sparaliżowana. Czułam, że za chwilę moje nogi odmówią posłuszeństwa. Polizał moją skórę i dmuchnął w to miejsce zimnym powietrzem, a mi pod wpływem przyjemnego uczucia pojawiła się gęsia skórka. Zaczął całować i masować swoim językiem i wargami moje wargi, domagając się o rozchylenie ich. Próbował wśliznąć się językiem do środka. Zrezygnował i znowu przeniósł się na szyję, po drodze muskając swoimi ciepłymi ustami moją szczękę.
-Harry proszę- powiedziałam błagalnie, po chwili przeklinając się w duchu, że nie przerwałam mu chociaż odrobinkę później. Powoli odsunął się ode mnie. Jeden z jego kącików uniósł się ku górze. Popatrzył na swoje dzieło. Dotknął kciukiem bolącego miejsca i pogłaskał delikatnie.
-Teraz jesteś moja- te słowa... ugh jak on mógł tak powiedzieć.
-Nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę- próbowałam by mój głos brzmiał obojętnie, nie wiem dlaczego coś mnie zabolało kiedy to powiedziałam. Nie zwracając uwagi na odchodzącego już chłopaka weszłam do środka. Popatrzyłam na moją szyję, na której widniał czerwony ślad i zasłoniłam go włosami, nawet sama nie chciałam go oglądać. Usiadłam na kanapę chwilę przed tym jak wzięłam do ręki tableta. Weszłam na Twittera. Mam dużo follows, bo jak miałam 15 lat wstawiałam na yt moje cowery i jakieś głupie filmiki, dlatego zawsze mam z kim pogadać. Ale ja byłam wtedy głupia xDD Napisałam tweeta: A mówili, że jestem mistrzem w denerwowaniu ludzi...mylili się...ewentualnie zajmuje 2 miejscę. i po chwili dostałam kilka odpowiedzi typu „hehehe, a czemu się mylili?” albo „mnie tam nie denerwowałaś nigdy x” czy „ale czasami potrafisz xd” Chciałam opowiedzieć o tym idiocie Harrym moim przyjaciołom, ale jednocześnie nie chciało mi się im wszystkiego tłumaczyć więc napisałam tego głupiego tweeta. Jakby Styles to przeczytał pomyślałby, że zachowuję się jak dziecko, ale tego nie zrobi. W sumie to ja właśnie też tak myślę, ale to było silniejsze ode mnie. Dotknęłam ikonki „skype”. Akurat Mateusz był dostępny. Zadzwoniłam do niego, a ten natychmiast odebrał.
-Cześć, myślałem, że nigdy już tu nie wejdziesz, wiesz jak ja tęsknię- powiedział widocznie zadowolony, że ze mną rozmawia.
-Tak, ja za tobą też tęsknię, ale wiesz, że jest dopiero 17, kiedy miałabym tu wejść?- roześmiałam się cicho. Miło mi się zrobiło wiedząc, że nie mógł się doczekać się rozmowy ze mną, choć nie miał powodu, bo rozmawiał ze mną kilka godzin temu.
-Ale bez Ciebie, czas tak wolno płynie... poznałaś kogoś, co dziś robiłaś, bo ja to oprócz tego, że wróciłem do domu to nie wiele- skrzywił się, choć wiem, że nie żałuję tego, że poleciał do Londynu, nawet gdy tylko po to, by dotrzymać mi towarzystwa.
-Tak w sumie to poznałam przyjaciół Abi w tym tamtego chłopaka z lokami, tego co miał problem, Harry’ego- tłumaczyłam- i poznałam też takiego Liama, jest bardzo miły i jest pierwszym kogo tu poznałam nie posiadającego kolczyka na twarzy- roześmiałam się- Wiesz jaki ma ładny dom... no i samochód no i wgle mamy dużo wspólnych tematów i jest taki zabawny i słodki- przypominałam sobie jak się zaczerwienił.
-Ej.. ej dobra starczy, bo się jeszcze zakochasz- zmarszczył nos- a ten Harry- powiedział z obrzydzeniem- czy on jest takim dobrym przyjacielem Abi.
-Ta... chyba tak, tak mi się wydaje. A co ma to do tego?
-Macie tą samą przyjaciółkę, czyli, że będziecie się często spotykać i wiesz jakoś go nie lubie. A ten Lyyy... lii...
-Liam
-No właśnie... Nie ważne. Teraz wolałbym żeby twoja współlokatorka nie wpuszczała chłopaków do pokoju- przegryzł wargę, a ja się roześmiałam. Jaki on jest zazdrosny- Z czego się śmiejesz?- zadał pytanie udając obrażonego.
-Bo jesteś taki zazdrosny i...- zmarszczyłam czoło- nie ufasz mi.
-Nie, ja ci ufam, tylko jestem... co ty masz tu- pokazał na swojej szyi. Upss...Przełknął ślinę, a ja uśmiechnęłam się nerwowo.
-Uderzyłam się jak otwierałam szafkę- niezbyt oryginalne i możliwe.
-Na pewno- zrobił minę „coś ci jednak nie wierzę”
-Tak, nie sądzisz, że jakbym próbowała przed tobą coś ukryć, wymyśliłabym lepszą wymówkę, lub nie dzwoniłabym przynajmniej dzisiaj?- próbowałam być jak najbardziej wiarygodna.
-Ok., wierzę ci, bo ci ufam- podkreślił drugą część zdania i uśmiechnął się- Mam nadzieję, że to nie ten Liam, czy jak mu tam tak ozdobił twoją szyję- roześmiał się, bo wierzył mi już na słowo.
-Możesz być pewny- odwzajemniłam uśmiech- Muszę już kończyć.
-Kocham cię- pomachał ręką.
-Też cię kocham- rozłączyłam się. Położyłam się, a tableta rzuciłam gdzieś w okolice moich stop mając nadzieję, że nie spadnie z kanapy i się nie zbije. Nie czułam się z tym dobrze, że musiałam kłamać. Ale dlaczego ja mu nie powiedziałam prawdy. Przecież to on to zrobił. Ja niczego złego nie zrobiłam. Postanowiłam ułożyć sobie plan na ten rok.




Dopracowałam historię Tiny. Jest na prologu. Tylko tyle. A no i proszę o kom.

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 2


Czytasz=Komentujesz proszę to dla mnie ważne, a dla Ciebie to kilka kliknięć :3

***Tina POV***
Postanowiłam się rozpakować, choć naprawdę nie chciało mi się tego robić. Abi już to zrobiła, to dobrze, bo wiem gdzie mogę poukładać swoje rzeczy. Kiedy skończyłam Abi wróciła już.
-Tina, jesteś?
-Ta... – wyszłam z pokoju, aby ją zobaczyć.
-A gdzie jest ten twój... emmm...
-Mati? Już pojechał.
-Tak szybko?- zdziwiła się.
-Nie mógł dłużej- poinformowałam.
-Co będziemy dziś robić?- zmieniła temat.
-Nie wiem, ale wiem, że jestem strasznie głodna. Pójdziemy coś zjeść?
-Okay, tylko wezmę torebkę i idziemy.
-Po co Ci torebka, idziemy tylko na stołówkę.
-Na stołówkę?- skrzywiła się- a nie możemy pójść gdzieś dalej?- zapytała robiąc maślane oczka.
-Okay- uległam i poszłam po swoją torebkę- To gdzie idziemy?- zapytałam.
-Zobaczysz, pewnie będą tam też moi przyjaciele, nie będzie Ci to przeszkadzać?- przez chwilę ciągnęła mnie lekko za rękę prowadząc do wyjścia.
-Nie będą- byłam obojętna i tak bym ich nie długo poznała i tak, wiec nie czuję różnicy i to był błąd.
Po nie całych dziesięciu minutach słuchania jakiś głupot, o których opowiadała mi Abi ( Oh jak ja za tym tęskniłam) byłyśmy już na miejscu. Dziewczyna skierowała się do stolika przy którym siedziało kilka osób. Czy to są jej przyjaciele?! O nie. Wszyscy wyglądali jak Harry, takie takie „darki” nie wiem jak to inaczej nazwać to nie są emo ani punki, ale też nie wyglądają normalnie. Odwróceni do mnie są trzy chłopaki; z rogu siedzi jeden blondyn, a dwóch szatynów, jeden z nich ma dłuższe włosy, a drugi krótsze... o i nawet nie jest cały zawalony tatuażami, ma kilka, ale nie tyle co pozostali i troszkę w innym stylu. Przodem w moją stronę siedzi dwóch chłopaków. Jeden ma ciemniejszą karnację i włosy ułożone do góry. Wyglądałby nawet ładnie gdyby nie te obrzydliwe tatuaże i kolczyki -.- Obok niego siedzi... Harry? Nie no serio? Żałuję, że jej nie odmówiłam, Harry nie był głównym powodem, tylko oni wszyscy. Nie spodziewałam się, że Abi ma takich znajomych... sory przyjaciół. Blondynka pociągnęła mnie za rękę i już stałam przy ich stoliku.
-Hej!- powitała ich radośnie- To jest Tina.
-Cześć- wymusiłam uśmiech, mam nadzieję, że nie był, aż tak sztuczny. Czułam na sobie ich spojrzenia i nie czułam się z tym komfortowo.
-To jest Harry, Zayn, Louis, Niall i jak mu tam yyy.
-Liam- pomógł jej z kpiącym uśmieszkiem, jakby zrobiła to specjalnie- Cześć Tina- przywitał się chłopak.
-Hej- odpowiedziałam do Liama, tego najnormalniejszego.
Abi usiadła między Zaynem a Harrym. W tym czasie Niall... tak mi się wydaje, że Niall, nie wstając z miejsca przysunął krzesło od innego stolika, przysunął się do Louisa i poklepał miejsce patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam. Wszyscy zamówili coś do jedzenia. Kiedy skończyliśmy jeść wszyscy oprócz mnie rozmawiali o jakiejś imprezie. Przez cały ten czas unikałam kontaktu wzrokowego z Harrym i ze wszystkimi innymi, ale głównie nie chciałam nawiązać go z Harrym. Zaczęłam bawić się moim telefonem. Weszłam z braku innych zajęć na fb, później na tt. Czułam się dziwnie w ich otoczeniu, bardzo dziwnie i tak nieswobodnie.
-Okay ja idę się przewietrzyć i nadal zostaję przy swojej wersji- powiedział Liam, He o co mu chodziło, nieważne, szkoda, że nie pójdzie ktoś inny zamiast Liama- Idziesz ze mną Tina?- jednak lepiej, że to Liam idzie. Teraz jest moim wybawicielem. Chyba zauważył, że trochę mi się nudzi.
-Jasne- odpowiedziałam i zabrałam z krzesła swoją torebkę i poczekałam chwilę, aż Liam przeciśnie się przez Nialla i Louisa. I znów czuję jak patrzą się na mnie ugh...
-To na razie- powiedziałam do nich i popatrzyłam na Abi, a ona się uśmiechnęła.
-Na razie Christino- powiedział spokojnie Harry. Zauważyłam, że Abi się zdziwiła kiedy usłyszała to. Wszyscy inni nie zwrócili na to uwagi tylko po prostu powiedzieli „cześć”. 
-Nie podziękujesz mi?- usłyszałam głos kiedy wyszliśmy z bydynku.
-Co? Za co? Czemu?- zadawałam szybko pytania, nie wiedząc o co mu chodziło. Zapłaciłam za siebie? Tak. To co on chciał.
-Nie udawaj. Oboje wiemy, że nie chciałaś być tam, w śród nich- powiedział aaaa o to mu chodziło... i miał rację.
-Nie, nie... tylko trochę się źle czuję, długa droga...- kłamałam
-Kochanie, mnie nie oszukasz- puścił mi oczko, a ja lekko się uśmiechnęłam przegryzając wargę, dając znak, że wygrał.
-Tak troszeczkę?- to bardziej było pytanie niż stwierdzenie- Bardzo to było widać?- zapytałam z krzywym uśmiechem.
-Nie, nie aż tak bardzo- roześmiał się- gdzie idziemy?
-Nie wiem, byłam w całym moim życiu dwa razy w Londynie.
-Naprawdę?- zdziwił się.
-Przecież mówiłam, że długa droga.
-Taa... w sumie to tak. A więc skąd przyjechałaś? Jeśli mogę wiedzieć- był bardzo miły, nigdy nie pomyślałabym, że wiąże go coś z Harrym czy innymi jego przyjaciółmi.
-Zgaduj.
-No to powiedz przynajmniej pierwszą literkę miasta- poprosił.
-K
-Uhm King's Lynn? Kettering
? Kingswood? Keighley?
-Nie, nie i nie.
-
Kidderminster?
Pokręciłam przecząco głową.
-To gdzie ty mieszkasz? Nie znam więcej angielskich miast na „K”- udał oburzonego
-Kto powiedział, że angielskich?- zaczęłam się z nim droczyć.
-Nie mieszkałaś w Anglii?- uniósł jedną brew.
-Nie, w Polsce.
-Serio? Nigdy bym nie zgadł. To chodź, zostanę twoim przewodnikiem.

Chłopak był bardzo uprzejmy. Mieliśmy dużo wspólnych tematów. Czułam się przy nim jak przy starym znajomym, dziwne co nie? Opowiedział mi trochę o sobie. Gdy przechodziliśmy obok jakiejś kawiarni, restauracji, czy pubu, a nawet księgarni, albo jakiś innych miejsc publicznych, dawał mi swoją opinię na temat tego miejsca. Mówił coś o nim. Czasami opowiadał jakieś śmieszne historie związane z tym miejscem. Kiedy spojrzałam na zegarek policzyłam, że chodziliśmy tak już półtorej godziny, a myślałam, że co najwyżej 40 minut. Później zaprosił mnie do swojego domu. Przyjęłam jego zaproszenie. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak durzy. Zacznijmy od tego nie spodziewałam się, że on w ogóle ma swój dom. Nie jest to jakaś willa postawiona w najbogatszej dzielnicy, ale jest spory i ładny, no i jest tylko kilometr od akademika.

-Chcesz coś do picia?
-Zależy co masz do picia- zażartowałam
-Nie piję alkoholu, ale jeśli chcesz na pewno się coś znajdzie- powiedział nieśmiało tak jakby niewinnie, co było jeszcze bardziej zabawne, niż to, że myślał, że chce coś mocniejszego.
-Chodziło mi o soczek- powiedziałam udając niewinny wyraz twarzy przypominający jego. Wybuchliśmy śmiechem.
-Jesteś inny niż twoi przyjaciele- powiedziałam i nie wiem dlaczego to powiedziałam, skrzywił się.
-To nie są moi przyjaciele. To nawet nie są koledzy- burknął
-Sory. Myślałam, że jak się z nimi spotykasz to...
-Nie spoko, tylko nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
-To po się z nimi zadajesz?- powiedziałam obojętnie i usiadłam na wysokim krześle czekając, na napój.
-Oni chcą coś ode mnie i tyle- wymamrotał, postawił dwa soki i usiadł koło mnie.
-A czego?- zadałam pytanie, które nie brzmiało wścibsko.
-Chcą tu zrobić imprezę. Ta no wiem to głupio brzmi, że się tak nastawiam na nie, ale nie chcę żeby w moim lub innym łóżku, albo tu na tym stole pieprzył się Harry z jakąś dziwką, albo inni jego kumple- o fuuuu „na tym stole”, obrzydziło mnie to- nie chcę żeby później sprzątać rozbitych butelek i ich prochów no i resztek tego co by pozostało po tym domu- ciągnął- zresztą jakbym pozwolił im zrobić imprezę tutaj raz, spodobałoby im się i robiliby ją tu już zawszę, a zamierzałem tu mieszkać do skończenia studiów.
-Przecież możesz im po prostu odmówić- wzruszyłam ramionami, upijając łyk soku.
-Taa... chciałbym, ale odmówić im to nie takie łatwe- westchnął
-O co jest takiego trudnego.
-Inni tylko by mnie postraszyli, ale ten Styles do wszystkich leci z łapami. On nie umie inaczej rozwiązywać swoich problemów.
-Kto to Styles?
-Harry.
-Boisz się go?- roześmiałam się.
-Nie, nie tylko...- tłumaczył się.
-Kochanie, mnie nie oszukasz- powtarzamy tamten moment? Heh xD
-Troszeczkę- wymamrotał ledwie słyszalnie i bardzo szybko- chodźmy coś pooglądać- powiedział tak samo szybko lecz głośniej i wyraźniej, zabrał swój i mój sok i poszedł do salonu. On mnie totalnie rozwala hahaha. Jejku jak on się słodko zawstydza.
-Nie patrz na mnie- schował w swoją twarz dłoniach.
-Czemu?
-No bo nie- powiedział z uśmiechem.

***
-Okay, to ja już będę szła- powiadomiłam i poszłam założyć buty.
-Odwiozę Cię.
-Nie, poradzę sobie, nie chcę Ci robić kłopotu, a z resztą to niedaleko- skończyłam zawiązywanie trampek.
-Po pierwsze nie robisz kłopotu, po drugie co ja bym zrobił gdybyś się zgu...
-Nie jestem małą dziewczynką, poradzę sobie.
-zgubiła, a po trzecie nie masz wyboru- pociągnął mnie delikatnie za rękę wychodząc na dwór. Poszłam w stronę srebrnego samochodu. Chciałam otworzyć drzwi, ale chłopak mnie uprzedził, potem usiadł na miejscu kierowcy. Całą drogę rozmawialiśmy o jakiś bzdurach. Pożegnałam się z Liamem i poszłam w stronę pokoju. O boże czemu ten akademik ma tyle korytarzy! Jak znaleźć ten mój głupi pokój. Po kilku minutach znalazłam. Zapukałam, ale nikt nie otworzył. Wyjęłam klucz z torebki i wsadziłam w dziurkę, aby otworzyć drzwi. Nie pasuje. No tak przecież to klucz do pokoju Harry’ego. Poszłam pod drzwi do jego pokoju i zapukałam z nadzieją, że tym razem mi ktoś otworzy, ale nie nic takiego się nie stało. Postanowiłam zadzwonić do Abi. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał... Nie odbiera. Ponowiłam moją czynność dwa razy, ale na marne. Usiadłam na nie wygodnej kanapie stojącej na korytarzu. Zaczęłam bawić się moim telefonem. Po jakiś 10 minutach poczułam, że ktoś siada obok mnie. Nie zwracam na niego uwagi, ponieważ muszę dokończyć tą rundę w jakiejś beznadziejnej gercę, a właśnie pobijam swój rekord.
-Nie masz klucza kotku?- aham czyli ten ktoś to Harry.



Hej! Liczę na wasze komentarze. Pocieszcie mnie, bo skończyły mi się ferie + plany na aprilis proszę przeczytajcie to: https://twitter.com/Ala_Official/status/437849544030978049
+Dzień Polish Directioner 9 marca. Akcje:Rysujemy polską flagę a na niej piszemy 1D w serduszku.Robimy spam na Twitterze #POLISHDIRECTIONERLOVES1D
Składamy chłopcom podziękowania i życzenia na tt.