***Tina POV ***
-Sory, Abi zdzwoni- uprzedziłam Matiego, który wręcz uparł się, że odwiezie mnie do akademika, co było z jego strony strasznie miłe.
-No hej, czemu dzwonisz?
-Chciałam wiedzieć, za ile będziesz, no i czy w ogóle przyjedziesz dzisiaj- zapytała tym swoim pogodnym głosem.
-Za 15 minut wsiądę do samolotu. Czyli będę za jakieś ponad 2 godziny.
-Okaaay, a właśnie, bo ja myślałam, że będziesz ze mną w pokoju w akademiku, ale zapomniałam się upewnić.
-Ta ja też nie byłam do końca pewna czy będziesz ze mną w pokoju, ale byłoby miło bo tylko Ciebie tam znam- ucieszyłam się, że chciała ze mną zamieszkać, trochę się bałam, że albo nie będzie, albo zamieszka, ale tylko dlatego, że ja tego chcę.
-Oo, będzie super! Już nie mogę się doczekać, aż przyjedziesz. Tak dawno się nie widziałyśmy. Jejku, ale się cieszę!- zadziwiam się jej entuzjazmem.
-Ja też się cieszę i nie mogę uwierzyć, że Cię w końcu zobaczę- usiadłam na jednym z wolnych miejsc, a Mati zrobił to samo.
-To ja będę już kończyć, bo pewnie, Ci przeszkadzam- powiedziała.
-Ok. No to pa- pożegnałam się.
-Pa pa!- rozłączyła się. Boże czy ona, zawsze jest taka szczęśliwa? Nie potrzebnie zapytałam, bo znam ją na tyle, żeby wiedzieć, że tak.
Zauważyłam, że chłopak jest jakby trochę nie pewny, albo się martwi, ciężko odczytać coś z jego twarzy.
-O czym myślisz, kochanie?- położyłam głowę na jego ramieniu, po czym objął mnie, a teraz dłonią lekko masuje moje plecy.
-Że już, nie będę Cię widywał, tak często jakbym chciał.
-Chciałabym żebyś tu został- wymamrotałam.
-Uhm...- zaczął, lecz nie wie czy ma mi to powiedzieć- myślisz, że twoja współlokatorka, będzie miała coś przeciwko, żeby chłopak był w waszym pokoju, chodzi mi o mnie. No bo wiesz, że niektóre dziewczyny takie są i...
-Nie ona z pewnością taka nie jest- roześmiałam się, gdyby on wiedział jaka ona jest...
-Dlaczego się śmiejesz?- zapytał z uśmiechem.
-Bo ona... uhm... jakby to powiedzieć... już bardziej przypomina emo niż grzeczną dziewczynkę- kiedy to powiedziałam i chłopak się roześmiał.
-Okay, chodźmy już może- wstał i głową wskazał całkiem długą kolejkę.
***
Zajęliśmy miejsca w samolocie. Czułam się strasznie zmęczona. Czeka mnie ok. półtorej godziny lotu. Zapięłam pasy, nienawidzę tego uczucia w uszach, które towarzyszy przy startowaniu i lądowaniu. Kiedy można było rozpiąć pasy, rozpięłam je po czym oparłam się o chłopaka i zasnęłam.
-Tina- poczułam jak ktoś lekko potrząsa moim ramieniem- Kochanie, obudź się- szepnął mi do ucha i pocałował w głowę, a ja otworzyłam oczy i ziewnęłam- zaraz lądujemy.
***
-No to jesteśmy na miejscu- powiedziałam po czym przyglądając się budynkowi, wysiadłam z taksówki. Wyobrażałam go sobie gorzej. Wzięłam torbę, a Mateusz zapłacił i wziął z bagażnika walizki. Mogłam nie brać tylu ubrań... Poszłam w tym czasie po klucz i przywitać się z Abi. Kiedy stałam przed drzwiami zapukałam, lecz nikt nie odpowiedział, w sumie to mam klucz. Otworzyłam nim drzwi i weszłam, ujrzałam leżącego na kanapie chłopaka z lokami na głowie, ubranego prawie całego na czarno, z masą tatuaży i kilkoma kolczykami.
-Sory pomyliłam drzwi- wycofałam się, byłam leciutko oszołomiona jego wyglądem.
Za nim jeszcze zdążyłam wyjść usłyszałam chropowaty głos chłopaka:
-Nie sądzę, żebyś pomyliła drzwi skoro masz dobry klucz, Tina- powiedział to obojętnie, co wydawało się nie zbyt miłe i skąd on zna moje imię. Próbowałam ukryć zdziwienie.
-Fakt, czyli, że ty pomyliłeś pokoje?- zapytałam z krzywym uśmieszkiem, wchodząc odrobinę głębiej do pokoju.
-Uhm... nie, Abi nie chciała mieszkać w tym pokoju, więc się z nią zamieniłem- aha to dlatego zna moje imię, Abi mu powiedziała- Musisz iść w tamtą stronę- pokazał palcem- później musisz skręcić w lewo i tam będzie taki duży korytarz i tam musisz skręcić w prawo i na końcu tamtego korytarza będzie jeszcze jeden i na tamtym korytarzu znajdziesz pokój z numerem 68. No to tam- mówił nadal leżąc.
-A mógłbyś mnie zaprowadzić?
-A sama się zgubisz?- powiedział jakby nie wiem co to miała być za wielka przysługa.
-O boże nie to nie, tylko pytam- rzuciłam, a ten przewrócił oczami
-Chodź- powiedział zanim zdążyłam wyjść. Całą drogę do tego mieszkania przeszliśmy bez odzywania się. Kiedy już byliśmy pod drzwiami z numerem 68 chłopak, którego imienia nadal nie znam, wszedł sobie jakby nigdy nic.
-Cześć Abi- przywitał się wchodząc, blondynka stojąca przed lustrem i czesząca włosy nagle się odwróciła, kiedy spojrzała na mnie jej oczy zaczęły się świecić.
-Hej Harry...Tina? Nie mogę uwierzyć, że Cię widzę. Boże, ale ty się zmieniłaś! Nigdy bym Cię nie poznała! Jak ja się cieszę, że będziemy mieszkać razem! O jejku, jejku, jejku!- wykrzykiwała ściskając mnie.
-Ta... ja też się cieszę, ale jeśli mnie nie puścisz, udusisz mnie.
-Okay- oderwała się ode mnie- a właśnie gdzie są twoje walizki? Harry, pomożesz nam z nimi?
-Tia...-o boże jak on mnie denerwuje, jak nie chce czegoś robić to nie, a nie jakby z łaski.
-Nie mam już kogoś od walizek- roześmiałam się- a właśnie muszę mu podać numer mieszkania- powiedziałam.
Harry wrócił do siebie, a ja zadzwoniłam do Matiego. Po chwili zjawił się tutaj.
-Cześć, jestem Abi- przywitała go.
-Cześć jestem Mateusz.
-Ja muszę iść na kilkanaście minut na dół- powiadomiła nas dziewczyna.
„Zwiedziliśmy” to dwupokojowe mieszkanie. Jest ok. Jest salon, kuchnia i pokój z dwoma łóżkami. Jest świetnie jak na akademik. Po za tym jest urządzone nowocześnie Yyyy nie ma łazienki?! Nie ma łazienki! Och... :/ Położyłam się na łóżku. Nie mam siły na rozpakowanie się. Jestem zmęczona. Musiałam wcześnie wstać, żeby zdążyć na samolot o 10.00 czyli co najmniej 20 minut wcześniej na te wszystkie odprawy i wgl. Do tego musiałam przebyć 40 minutową drogę na lotnisko i jeszcze się spakować. Wczoraj oczywiście nie mogłam tego zrobić. A czemu? Bo nie mogłam się oprzeć spędzeniu całego dnia z moim chłopakiem. Ale i tak mu to nie wystarczyło, musiał mi towarzyszyć i cieszę się z tego, ale za jakieś 20 minut będzie wracał. Mati położył się obok mnie. Jejku jakie małe jest te łóżko.
-Szkoda, że nie możesz być tu ze mną.
-Ta... wiem, a już zaraz muszę wracać- powiedział zamyślony.
-Będziemy rozmawiać ze sobą przez skype’a?- zapytałam z nadzieją.
-Codziennie- odparł zdecydowanie.
-Obiecujesz- roześmiałam się.
-Obiecuję- pokiwał głową z uśmiechem na ustach.
-A teraz ty mi coś obiecaj- spoważniał- obiecaj mi, że pomimo tego, że będziemy daleko, nadal będziemy razem- próbował mieć wyraz twarzy nie do odczytania, ale mu się nie udało. Na jego twarzy znów widniał lekki uśmiech, wiedział, że tak będzie. Ja też to wiedziałam.
-Obiecuję.
-Chodźmy do salonu na kanapę, bo tu trochę ciasno- zaproponował, a ja się zgodziłam i przenieśliśmy się na kanapę. Włączyłam telewizor i wtuliłam się w chłopaka.
-Wiedziałaś, że Aleks za może miesiąc, może dwa, a może za pół roku przeprowadzi się do Londynu?
-Jak to?- spojrzałam na Mateusza- Czemu nic mi nie powiedział? Kiedy on Ci to powiedział- dopytywałam się.
-Tydzień temu. Zaproponowali mu tu pracę.
-Czy tylko ja o tym nic nie wiedziałam- wyszeptałam do siebie- Naprawdę, strasznie się cieszę, a Roksana jedzie z nim?- zapytałam mając nadzieję, że odpowie tak, bo to moja przyjaciółka, tak jak Aleks przyjaciel.
-Nie- odparł. Czemu nie?
-Szkoda. Czyli, że on zostawi Roksanę w Polsce?- skrzywiłam się i jeszcze upewniam.
-Tak jak ty mnie- skrzywił się, udając mój wyraz twarzy, uderzyłam go poduszką.
Oglądaliśmy w ciszy jakiś film, ale nie skupiałam się na nim. Skupiałam się tylko nad tym, jak dobrze się czuję przytulając go, jest to ostatni raz kiedy się do niego przytulam.
-Będę za tobą tęsknił, za twoim uśmiechem, za twoim dotykiem, za twoim zapachem, za wszystkim- usłyszałam po chwili.
-Ja też będę za tobą tęskniła.
Po pięciominutowej ciszy chłopak się odezwał:
-Tina, skarbie, będę się już zbierał.
-Okay- westchnęłam, wiedziałam, że moje namawianie w niczym nie pomoże, ponieważ nie może zostać dłużej.
Odprowadziłam go do drzwi i poczekałam, aż założy buty.
-To pa kochanie-otworzył drzwi i pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek.
-Idź już, bo się spóźnisz na samolot- powiedziałam podczas przerw w całowaniu.
-Wyganiasz mnie?- oburzył się sztucznie i przycisnął mnie do framugi drzwi pogłębiając pocałunek. Nie mogliśmy przestać. Wplątałam swoje palce w ciemne włosy chłopaka nie przestając całować.
-Może jak macie się tak lizać to wejdźcie do środka- przerwał nam ochrypły głos Harry’ego.
-Tia... – powiedział obojętnie mój chłopak. Harry ustał sobie i oparł się ścianę, czułam się nie komfortowo kiedy patrzył na mnie- Nie masz co robić- rzucił do niego Mati zauważając, że tamten nie rusza się z miejsca.
-Właściwie przyszedłem do Christiny- nie mów na mnie Christina, nienawidzę tego- Czekam na swoją kolej- What?
-Co ty powiedziałeś?!- wybuchł Mateusz i szedł w jego kierunku. Ojoj nie dobrze. Lecz Harry ani drgnie.
-To co słyszałeś- powiedział obojętnie, patrząc jakby mówił „No i co? Co mi zrobisz?”
Wiedziałam, że Mati nie wytrzyma, zrobi coś temu,... temu... och... Pociągnęłam delikatnie za koszulkę Mateusza, na co ten cofnął się krok od Harry’ego.
-Nie warto Mateusz, odpuść- weszłam z nim na chwilę do środka.
-Znasz go?- zapytał.
-Emm... właściwie to... właściwie to nie.
-To skąd on zna twoje imię i jak „właściwie”?
-Nie wiem- nie chciałam mu tłumaczyć o Abi- a właściwie dlatego, że zamieniłam z nim dwa zdania, bo nie mogłam znaleźć pokoju.
-Okay- odetchnął- naprawdę muszę już iść- pocałował mnie w policzek- Pa kotku.
-Pa- westchnęłam i popatrzyłam jak otwiera drzwi i wychodzi.
Poszłam usiąść na kanapę, zwiedzę tu wszystko jak Abi wróci. Po nie całej minucie, drzwi się otworzyły, czyżby ona już wróciła. Wstałam, żeby sprawdzić. Po chwili zobaczyłam tego takiego czarnego... Emm... Harry’ego. Boże, po co nu przyszedł?
-Czego, po co tu przyszedłeś?- rzuciłam- Nie ma Abi- dodałam.
-Przyszedłem do Ciebie.
-Po co?- zadałam ponownie powstrzymując się, żeby nie krzyczeć.
-Uhm... jeszcze nie wiem.
-Dlaczego powiedziałeś tamto na korytarzu, chciałeś mnie zdenerwować?- wzięłam pierwszą walizkę i przeniosłam ją do pokoju, aby później ją rozpakować.
-Co?- zdziwił się.
-Gówno- wybuchłam, wracając do chłopaka i łapiąc kolejną walizkę.- Dlaczego- znów próbowałam się opanować. Harry delikatnie zdjął moje dłonie z uchwytu walizki
-Pomogę Ci- powiedział podnosząc walizkę.
-Nie trzeba poradzę sobie - wypowiedziałam beznamiętnie, jednak nie posłuchał i zaniósł tą walizkę do pokoju. Ja poszłam za nim i oparłam się o ścianę przy łóżku, obserwując jak jego mięśnie napinają się kiedy opuszcza walizkę. Ładny widok... stop, ogar dziewczyno powiedziało coś w mojej głowie.
-Lubisz mnie denerwować, prawda? Podszedł, stanął przede mną i oparł się ręką o ścianę. Był nie bezpiecznie blisko. Czułam jego oddech na mojej twarzy. Potrafię poczuć jak moje serce przyspieszyło. Boże jaki on jest... mmm... USTOPUJ KOCHANA.
-A od kiedy ty jesteś taka tak nie miła- jak to powiedział, zaśmiałam się to co przed chwilą czułam wyparowało.
-Powiedział zły chłopczyk ubrany na czarno, z masą tatuaży i kolczyków- byłam rozbawiona, jak on mógł powiedzieć jaka jestem? Odsunął się ode mnie.
-W dupie to mam!- parsknął- Co ja sobie myślałem przychodząc tutaj?!- powiedział do siebie- Żegnaj Christino- powiedział takim tonem jakby wiedział, że nie lubię jak się do mnie tak mówi i trzasnął drzwiami. Emm? To też mu powiedziała? Boże jak on się obraża. Tak powiedziałam to, ale on chyba wie jak wygląda. Usprawiedliwiam się, ale tak naprawdę przykro mi, że tak to się potoczyło. A może on chciał się zakolegować... Tylko ja jestem tak przewrażliwiona, że się na niego darłam... no ale on mnie wkurwił. Czemu ja się tym tak przejmuje. Bo ci się podoba? Zamknij się głupia, mała cząstko mnie. Zresztą nawet gdybym uważała, że jest przystojny to nadal ma ten nieznośny charakter i te swoje wielkie ego. Dobrze postąpiłam. A jeśli on chciał mnie przeprosić za swoje zachowanie? Ta oczywiście przeprosić hahahahahahahaha teraz to dowaliłam. Jestem idiotką. Jak można tak myśleć. Jak to powiedziałam? Zły chłopiec ubrany na czarno z masą tatuaży i kolczyków miałby mnie przeprosić, że odezwał się do mnie nie tym tonem co powinien, albo, że robił se ze mnie beke? Hah no moje myślenie jest zabawne. Brawo Tina! Pierwsze 15 minut, a ty już masz "wroga" no trzymaj po prostu tak dalej! -.-
________________________________________________________
No Hej, jak tam wam się podoba mój pierwszy rozdział? Liczę na wasze kom. Przepraszam za błędy, bo pewnie jest ich cała masa. Na razie mało się dzieję, no ale przecież trzeba to jakoś zacząć. Dzięki, że czytacie :****